Candy Rain


1. Dane podstawowe.花吃了那女孩

Tytuł: Candy Rain (hua chi le na nü hai, 花吃了那女孩, Take That Girl to Eat, ai qing tang guo yu, fa hek liu na nui haai, 愛情糖果雨)

Kraj: Tajwan

Rok produkcji: 2008

Czas trwania: 106 min

Obsada: Kar Yan LamCyndi WangAn-an HsuJozie LuYung-yung Chang

Gatunek: romans, melodramat, GL.

2. Fabuła.

Film bazuje na prawdziwych wydarzeniach.

Cztery różne historie miłosne homoseksualnych kobiet w Tajpej.

3. Muzyka.

Oprócz obrazu urzekł mnie soundtrack. Muzyka bardzo dobrze komponowała się z obrazem, zastosowano sporo różnorodnych utworów, motywów. Polecam zapoznać się ze ścieżką dźwiękową.

4. Gra aktorska/Bohaterowie.

Ciężko mi ocenić grę aktorek, gdyż film utrzymany jest w specyficznym klimacie i do tego więcej w nim liryzmu niż treści. Podobały mi się pierwsze trzy historie, poznajemy różnorodne bohaterki, które mniej lub bardziej mają sprecyzowany obiekt swojego uczucia. Czwarta historia odstaje nastrojem i sposobem przedstawienia od pozostałych. Przyznaję, iż nie podobał mi się on i dlatego również gra aktorek jest nazbyt ekspresyjna, nieadekwatna do podejmowanych działań. Emocje wyrażane w czwartej części najmniej mnie przekonały, wydawały się sztuczne, wymuszone i niezrozumiałe.

5. Wykonanie techniczne.

Candy Rain pod względem technicznym ma wiele do zaoferowania. Zastosowano wiele nieszablonowych efektów – urwane kadry, gra świateł, przenikanie obrazu, skupienie na szczegółach (np. stopy, usta, dłonie). Jako całość bardzo mi się podobał.

6. Ogólna ocena.

Film nierówny – trzy pierwsze historie przyjemne dla oka i ciekawe (chociaż niewciągające), natomiast czwarta odrealniona, pełna groteski – co burzyło stonowany wyraz filmu. W wielu scenach obraz nabiera artystycznego ducha, wyraża więcej niż słowa. Jednocześnie bardzo łatwo przekombinować z tą poetyckością i zamiast arcydzieła otrzymać pustą, dziwaczną opowiastkę – i niestety twórcy Candy Rain chyba chcieli zbyt wiele ,,upchnąć” w jednym filmie. Nadmiar zastosowanych efektów sprawia, iż widz czuje się zdezorientowany, a niedopowiedzenia pomiędzy bohaterkami irytują. Dobrze, że są elementy wspólne dla wszystkich historii, czyli tytułowe słodycze, przesyłka kurierska i ta sama kamienica (o ile wzrok mnie nie mylił). Ciężko odnieść mi się do znaczenia tytułu, chociaż punktem zaczepienia jest fakt, iż po spożyciu słodyczy następują kulminacyjne momenty poszczególnych opowieści (w trzeciej historii po zjedzeniu tortu zostaje podjęta decyzja, w ostatniej cukierki zachęcają bohaterki do szczerości). Tak jak wspomniałam w pierwszych trzech historiach dominuje stonowany klimat, piękne zdjęcia, ale czwarta burzy cały porządek rzeczy. Gdyby nie to film oceniłabym wyżej (chociaż i tak 6 to wysoko 🙂 ). Zabrakło mi większego skupienia na uczuciach, bohaterkach. Opowiedziane historie momentami wydawały mi się banalne, wyprane z emocji, bądź aż nazbyt przejaskrawione. Candy Rain przedstawia różne oblicza miłości i tak naprawdę nie ma tu znaczenia czy to miłość homoseksualna, czy też heteroseksualna. Mimo, iż niewiele możemy usłyszeć dialogów, a w tym tych ambitnych, to podobało mi się podsumowanie filmu, czyli: ,,Niektórzy ludzie są szczęśliwi razem. Niektórzy ludzie są szczęśliwi, gdy są osobno. Niektórzy ludzie są nieszczęśliwi, bo nie mogą być razem. A inni ludzie nigdy nie będą szczęśliwi nawet, gdy będą razem.” Polecam zapoznać się z tym tytułem, chociażby przez wzgląd na scenę wizualną i soundtrack – pod tym względem jest to oryginalny film o miłości, samotności i pragnieniu szczęścia.

Ocena: 6/10

Dodaj komentarz