The Stool Pigeon

5280

Tytuł: The Stool Pigeon (The Beast Stalker 2, 线人, Xian Ren)

Kraj: Hongkong

Rok produkcji: 2010

Czas trwania: 113 min

Reżyseria: Dante Lam

Scenariusz: Dante Lam, Wai Lun Ng

Obsada: Nick CheungNicholas TseGwei Lun-Mei,

Gatunek: akcja, thriller.

Niełatwe życie policyjnego szpicla

Inspektor Don Lee zajmuje się pozyskiwaniem  oraz kontaktami z policyjnymi informatorami. Gdy do Hongkongu wraca jeden z przywódców gangu złodziei biżuterii- Barbarian, Don namawia do współpracy Ghost Junior’a. Mężczyzna, karany za nielegalne wyścigi samochodowe, ma zastać kierowcą Barbarian’a i informować o jego planach.

Czytaj dalej

Exiled

放逐

1. Dane podstawowe.

Tytuł:  Exiled (Fang zhu, 放逐)

Kraj: Hongkong

Rok produkcji: 2006

Czas trwania: 100 min

Reżyseria: Johnny To

Scenariusz: Kam-Yuen Szeto, Tin-Shing Yip

Obsada: Anthony WongFrancis NgSimon YamNick CheungRichie RenRoy CheungSuet Lam

Gatunek: akcja, sensacyjny, gangsterski.

2. Fabuła.

Makau, rok 1998. Zbliża się czas powrotu tej portugalskiej kolonii do Chin, w związku z tym przestępczy półświatek rozpoczyna walkę o wpływy. Wo to były gangster, który wiedzie spokojne życie z żoną i niedawno urodzonym dzieckiem. Jednak czyny, których dopełnił się w przeszłości nie pozwalają o sobie zapomnieć. Jego dotychczasowy szef- Fay, uznaje go za zdrajcę i zleca jego zabójstwo. Traf chciał, że katami mają być wieloletni przyjaciele Wo. Wo udaje się wynegocjować czas potrzebny mu na ostatnie zlecenie, które zapewni dostatnie życie przyszłej wdowie i sierocie po nim.

3. Muzyka.

Soundtrack całkowicie sprostał moim wymaganiom. Za oprawę muzyczną odpowiedzialny był Guy Zerafa (który współpracował z  Johnny To przy kilku filmach). Wykorzystane kompozycje instrumentalne idealnie scalały się z obrazem i stanowiły przyjemny dla ucha dodatek. Miejscami muzyka wydaje się być wyjęta rodem z jakiegoś westernu, no ale to już taka specyfika filmu.

4. Gra aktorska/Bohaterowie.

Praktycznie wszyscy aktorzy wiarygodnie odzwierciedlili granych przez siebie bohaterów. Jedyne ,,ale” mam do odtwórcy głównej roli, czyli Wo, a mianowicie Nick Cheung (Breaking News). Jego żywiołowość na ekranie wołała o pomstę do nieba, nie uwierzyłam w  wyrażane przez niego emocje. Niestety odstaje od pozostałych członków obsady. Z kolei co do reszty aktorów, to np. w roli Blaze możemy oglądać starego wyjadacza hongkońskich filmów akcji – Anthony Wong (Punished, trylogia Infernal Affairs). Nie będę opisywała każdej postaci z osobna, ponieważ czołowi gangsterzy pozostawili po sobie takie samo wrażenie. Suet Lam (Breaking NewsAccident) możemy oglądać w roli Fat (kolejny film, w którym dostał taką ksywkę :P). Blaze i Fat są tymi, którzy mają zlikwidować Wo, natomiast pozostała dwójka –  Tai (w tej roli Francis Ng) oraz Cat (Roy Cheung), to ci, którzy za wszelką cenę będą starali się go ocalić. Czwórka ta jest niczym kowboje znani z filmów o Dzikim Zachodzie – męscy do granic możliwości (typ ,,macho”), nieodłączne atrybuty: pistolet, długi płaszcz, torba i ciemne okulary. Najtrafniejsze określenie jakie na nich znajduję to ,,cool”, pewni siebie, profesjonaliści, honorowi, nieśmiertelni (albo po prostu unikają kul), a przy tym lojalni przyjaźni jaka ich łączy. Z pokaźnej obsady drugoplanowej nie mogłam jedynie znieść policjanta, z którym związany był beznadziejny, wymuszony humor…

5. Wykonanie techniczne.

Przede wszystkim muszę podkreślić świetne zdjęcia. Trudno mi wskazać jedną ulubioną scenę, ponieważ jest ich kilka. Kolorystka nieba w scenach w czymś na kształt kamieniołomu jest bajeczna, a do tego faceci w garniturach i czarnych okularach – majstersztyk. Nie mogłam oderwać oczu od ekranu także przy strzelaninie w nielegalnej klinice, chodzi mi tu głównie o ograniczone oświetlenie i zasłony (!). Liczba strzelanin, nawet jak na kino sensacyjne, jest ogromna. Ciągle się coś dzieje, i chociaż same sceny strzelanin opierają się przede wszystkim na spowolnieniach, to i tak zawsze znajdzie się jakiś element, którym przykuwają uwagę widza (np. wspomniane wcześniej zasłony). To co najbardziej mnie raziło, to proszek zamiast krwi oraz niekończące się magazynki (wystrzeliwali dziesiątki pocisków i nic). Wiem, że brzmi to dziwacznie, ale doprawdy – zamiast rozbryzgującej się krwi widziałam jedynie czerwony proszek…. Swoją drogą tworzyło to ciekawy efekt, no ale krew powinna pozostać w płynnej postaci. Początkowe sceny oczarowały mnie półmrokiem oraz wykorzystaniem świec. Natomiast w końcowej scenie mogli sobie darować tę reklamę RedBull’a (kto widział ten wie o co chodzi).

6. Ogólna ocena.

Exiled to film, który powinien spodobać się męskiej części widowni oraz fanom nowoczesnych nawiązań do klimatu westernów (jest nawet wątek złota!).  Fabuła jest prosta i przewidywalna do tego stopnia, że aż miejscami to boli…Ale produkcja ta broni się świetnymi zdjęciami, muzyką oraz grą większości aktorów. Niewątpliwie dostarcza rozrywki i chyba o to właśnie chodzi, prawda? Postacie są charyzmatyczne i ciężko się nie zainteresować ich losami. Wstawki komediowe nie zawsze były na miejscu, ale ja po prostu nie lubię komedii jako takiej, więc to jedynie skrajnie subiektywne odczucie. Mimo poważnej tematyki to film ogląda się lekko i z przymrużeniem oka np. finałowa scena, gdy bohaterowie po kilku głębszych robią sobie zdjęcia w automacie do zdjęć, by za chwilę uczestniczyć w masowej strzelaninie + puszka po RedBull’u. Główni bohaterowie to świetny przykład prawdziwego oddania i braterstwa w gangsterskim wydaniu. Rozumieją się bez słów, a decyzje, które podejmują pozostawiają losowi (a dokładniej rzutowi monetą). Zaciekawiło mnie ulokowanie akcji filmu w roku 1998, a dokładniej tuż przed zwróceniem Makau Chinom. Według mnie to tak jakby reżyser chciał ukazać, że kończy się pewna epoka, a zaczyna nowa (zwłaszcza w kontekście zakończenia). Można odczuć także silne nawiązanie do znaczenia karmy w życiu człowieka – bohaterowie byli pokrewnymi duszami (na swój sposób), toteż czekał ich ten sam los. Jeśli miałabym określić Exiled jednym zwrotem, to byłoby to: ,,słodko-gorzki film”. Dlatego też ciężko mi go ocenić, no ale skoro już muszę to niech będzie 6+. Polecam wszystkim osobom, które lubią filmy o gangsterach i szukają czegoś co dostarczy rozrywki.

Ocena: 6+/10

Breaking News

大事件

Tytuł: Breaking News (大事件, da shi jian, daai si gin)

Kraj: Hongkong

Rok produkcji: 2004

Czas trwania: 90 min

Reżyseria: Johnny To

Obsada: Richie RenKelly ChenNick Cheung

Gatunek: akcja, kryminał, sensacyjny.

Breaking News, czyli jak zrobić dobry film akcji.

Przepis na sukces? Prosty – talent reżyserski Johnny’ego To, tysiące wystrzelonych pocisków, sprawdzony schemat policja-przestępcy, dodać kilku niekoniecznie wybitnych, ale przykuwających uwagę aktorów, wszystko wymieszać i posypać szczyptą ironicznego humoru. Uwaga! Grozi 90 minutowym przykuciem do fotela.

Nie od dziś wiadomo, że Hongkong to kopalnia dobrych filmów sensacyjnych. Nie dziwi także przewidywalna fabuła. Otóż po wyemitowaniu na żywo nieporadnej operacji policyjnej ratingi stróżów prawa gwałtowanie spadają. Władze policji, jak nigdy wcześniej, potrzebują widowiskowej i zwieńczonej sukcesem akcji.  Detektyw  Cheung wpada na trop grupy przestępców, a pani podkomendant Rebecca Fong ma dopilnować, aby schwytanie sprawców odpowiednio uchwyciły media.

Film może i nie zawiera nazwisk wyjątkowo utalentowanych aktorów. Mimo to od dłuższego czasu z przyjemnością sięgam po kolejne filmy zarówno z udziałem Richie Ren (Punished, Accident, The Sniper, Exiled), jak i  Nick Cheung. Ten drugi wciela się w postać detektywa Cheung. Jest to typowy glina z kategorii tych, którzy nie przejmują się żadnymi obowiązującymi regułami. Trochę zawiodłam się na jego grze, ponieważ brakowało mi charyzmy u jego bohatera. Oczywiście zrobił swoje, ale według mnie można było pokusić się o lepszą kreację. Sprawa ma się inaczej z Richie Ren’em, który całkowicie zdobył moją sympatię do odgrywanego przez niego bohatera, czyli lidera grupki przestępców – Yuen’a. Ciekawa i najbardziej złożona postać. Z jednej strony jawi się jako bezwzględny zbrodniarz, który na prawo i lewo strzela na ulicach Hongkongu, by za chwilę w fartuchu kuchennym przygotowywać obiad dla zakładników…Filmy akcji są skierowane głównie do męskiej części widowni, dlatego nie zdziwiło mnie obsadzenie w roli pani podkomendant Rebecca Fong, urodziwej Kelly Chen (trylogia Infernal Affairs). Jej bohaterka to kobieta, która ma władzę i świetnie zdaje sobie z tego sprawę. Lodowaty wzrok, twarz wyprana z emocji, nienaganne uczesanie i ubiór – wszystkie te elementy pasowały do jej postaci, jednak czyniło to ją strasznie ,,sztywną”. Zapewne dlatego pod koniec zadziwiła mnie afektem do Yuen’a…Postaci drugoplanowych jest całe mnóstwo. Moją uwagę przykuł Suet Lam jako zakładnik. Jest to prawdziwy aktor-legenda, który zawsze wyłuska ze swojej postaci 150%. Niby mało znacząca postać, acz intensywnie wykorzystał dane mu 5 minut.

Scenariusz nie jest szczytem oryginalności, ale porusza ciekawą kwestię wykorzystywania mediów do budowania wizerunku policji. Rebecca Fong staje się niejako reżyserem, który nadzoruje każdy ruch kamery i właściwe ukazanie operacji policyjnej. To kim są przestępcy i co mogą zrobić zakładnikom staje się sprawą drugorzędną. Najważniejsze by w telewizji wszystko dobrze wyglądało. Z drugiej strony można to odebrać jako satyryczne ukazanie policji, która zamiast skupić się na ratowaniu zakładników woli urządzać sobie telewizyjne show, a w międzyczasie stołówkę przed przejętym przez porywaczy budynkiem mieszkalnym. Oberwało się także przestępcom, którzy jak gdyby nigdy nic, przyrządzają obiad dla siebie i zakładników. Zbędne wydały mi się rzewne sceny ojciec-dzieci, ale były epizodyczne, więc przymknę na nie oko.

Jak już wspomniałam Breaking News nie jest filmem wybitnym, który wnosi coś nowego do gatunku. Ot przyzwoite i wciągające kino akcji. Nie było chwili, w której się nudziłam, a 90 min filmu minęło mi w mgnieniu oka. Otwierająca film scena strzelaniny na ulicy robi spore wrażenie, akcja jest wartka i płynnie brnie do przodu. Pociski wystrzeliwane są w ogromnych ilościach, a same sceny wymiany ognia ogląda się bardzo dobrze. Tutaj oczywiście słowa pochwały dla reżysera Johnny’ego To, który nawet z takiego scenariusza wycisnął ile się dało. Zastosowano kilka elementów uatrakcyjniających obraz, czyli spowolnienia, przedstawianie kilku kadrów na raz, dynamiczna praca kamery nawet w ciasnych korytarzach budynku.

To co mnie rozczarowało, to zakończenie. Po cichu liczyłam na jakiś zwalający z nóg zwrot akcji, ale nic takiego nie miało miejsca. Pomimo to obejrzenie tego tytułu na pewno nie jest stratą czasu. Aktorzy spisali się dobrze, muzyka świetnie oddaje nastrój filmu i przede wszystkim sporo się dzieje. Być może niepotrzebnie tak skupiono się na roli mediów, gdyż odczuwa się brak pointy. Tak jakby twórcy chcieli, aby Breaking News było czymś więcej niż rozrywkowym filmem spod znaku sensacji, a niestety nie jest. Ciekawostką jest fakt, iż jest to pierwszy azjatycki film, który doczekał się swojego remake przez Rosjan. W każdym razie polecam wszystkim fanom gatunku, warto.

Ocena: 7/10