Tytuł: A Tale Of Two Sisters (Janghwa, Hongryeon, 장화, 홍련)
Kraj: Korea
Rok produkcji: 2003
Czas trwania: 115 min
Reżyseria: Kim Jee-Woon
Scenariusz: Kim Jee-Woon
Obsada: Lim Soo-Jung, Moon Geun-Young, Yum Jung-Ah, Kim Kap-Soo
Gatunek: horror, dramat.
Nie obawiaj się duchów tylko ludzi…
Reżyser Kim Jee-Woon, który na swoim koncie ma świetną czarną komedię The Quiet Family z 1998r. po raz kolejny w ciekawy sposób podszedł do tematyki horroru/thrillera. O późniejszych jego sukcesach większość fanów kina azjatyckiego zapewne słyszała – wystarczy wspomnieć A Bittersweet Life, czy też I Saw the Devil.
Film luźno nawiązuje do koreańskiej przypowieści ludowej z dynastii Joseon. Akcja rozpoczyna się w chwili, gdy siostry Soo-Mi i Soo-Yeon wracają po hospitalizacji. Obie bardzo przeżyły śmierć matki i dlatego nie potrafią znaleźc wspólnego języka z macochą – Eun-Joo. Ojciec dziewczyn, Bae Moo-Hyeon, stara się załagodzić sytuację, ale i on nie do końca potrafi sobie poradzić z tworzeniem nowej rodziny. Tymczasem siostry co raz bardziej nie ufają Eun-Joo oraz mają wrażenie, iż ich w ich domu czai się tajemnicza zła siła.
Obsada wypadła bardzo dobrze. W rolę starszej z sióstr – Soo-Mi, wcieliła się Lim Soo-Jun (Come Rain Come Shine, I’m a Cyborg, But That’s OK, …ing, Sad movie,Woochi). Soo-Mi na każdym kroku chroniła zamkniętą w sobie i wątłą młodszą siostrę – Soo-Yeon (w tej roli Moon Geun-Young). Występ obu zaliczam do udanych, gdyż ich bliska relacja była wiarygodna. Jako macochę Eun Joo możemy oglądać świetną w tej roli Yum Jung-Ah. Kiedy tylko pojawia się na ekranie wiadomo, iż coś jest z nią nie tak. Wydaje się być bezradna względem córek swojego partnera. Co doprowadza ją do stosowania siły i zwiększania dystansu między nią a dorastającymi dziewczynami. Z kolei w rolę ojca wcielił się Kim Kap-Soo. Bae Moo-Hyeon to najbardziej enigmatyczna postać w filmie. Niewiele o nim wiadomo, jego odczucia są jednym wielkim znakiem zapytania. Ozięble traktuje nie tylko Eun Joo, ale i córki.
A Tale Of Two Sisters ciężko nazwać stricte horrorem. Film wymaga od widza cierpliwości, gdyż pierwsza połowa to rodzinny dramat, a dopiero później pojawiają się elementy horroru. Podobała mi się niejednoznaczność, gdyż początkowo wydaje się, że to macocha ma jakieś urojenia i zagraża innym, jednak każda z postaci wydaje się nie być zrównoważona psychicznie.
Moją największą uwagę zwróciło wykonanie. Scenografie, dobór kolorystyki są rewelacyjne. Teoretycznie żywe kolory powinny być optymistyczne, ale akurat w przypadku A Tale Of Two Sisters jest zupełnie inaczej. Krwisto czerwona podłoga, granatowy szlafrok, białe koszule nocne, a jeśli do tego dodać wyszukane tapety na ścianach, mnóstwo ciemnych zakamarków, to nie trudno wczuć się w klimat i poczuć, że faktycznie mamy do czynienia z horrorem. Film jest posępny, mroczny, klaustrofobiczny – akcja rozgrywa się głównie w kilku pokojach.
Pomimo tego, iż w filmie początkowo dominuje spokojny klimat, to z każdą minutą jest więcej momentów, w których można się przestraszyć. Muzyka dobrze komponuje się z obrazem, choć nie dominuje jak to zazwyczaj ma miejsce w horrorach. A Tale Of Two Sisters chyba najbliżej do psychologicznego thrillera, gdyż nie do końca pasuje mi określenie horror. Zakończenie dla niektórych może być zaskakujące, ale dla mnie było to oczywiste, gdyż w trakcie filmu podanych jest wiele wskazówek, wskazujących na taki a nie inny obrót sytuacji. Mimo to zaskoczyła mnie skala dosadności działań w samej końcówce. Jest to mój największy zarzut względem filmu, co nie koliduje z wysoką, ostateczną oceną.
Obraz ten wart jest uwagi ze względu na świetny klimat, wykonanie i obsadę. Pozostawia także pole do interpretacji – nie wszędzie została postawiona kropka nad ,,i”. Spodziewałam się raczej typowego horroru z nawiedzonym domem w tle, ale zamiast tego otrzymałam dość ciekawe studium rozpaczy i bólu po stracie bliskiej osoby. Polecam osobom, które szukają ciekawego podejścia do tematyki horroru.
Ocena: 7/10
Dobry film i… świetna recenzja!
Zgadzam się, film jest bardzo dobry i były momenty, które nieźle mnie wystraszyły. Akurat miałam takie szczęście, że dostałam go w prezencie jako, że Polska wydała go z lektorem i z napisami. To była pierwsza produkcja, w której zobaczyłam Moon Geun Yang i pierwszy koreański horror jaki miałam okazję obejrzeć. Pozostał mi do tego ogromny sentyment.
Pingback: Perfect Proposal | Recenzje dram i filmów azjatyckich