1. Dane podstawowe.
Tytuł: Tada, Kimi wo Aishiteru (ただ、君を愛してる, Heavenly Forest)
Kraj: Japonia
Rok produkcji: 2006
Czas trwania: 116 min
Obsada: Tamaki Hiroshi, Miyazaki Aoi
Gatunek: melodramat.
2. Fabuła.
Na podstawie powieści ,,renai shashin” (恋愛寫眞) autorstwa Ichikawa Takuji (市川拓司).
Segawa Makoto, nieśmiały student pierwszego roku, idąc na uroczystość otwaracia roku akademickiego poznaje niezwykłą dziewczynę – Satonaka Shizuru. Szybko znajdują wspólne tematy do rozmów i stają się przyjaciółmi. Wspólnie rozwijają swoją pasję – fotografię. Miejscem ich spotkań staje się piękny i zarazem tajemniczy las. Niestety wkrótce Satonaka Shizuru znika bez wieści.
3. Muzyka.
Soundtrack pełen praktycznie identycznych motywów, jedyne co zwróciło moją uwagę to piękne wykonanie Ave Maria. Jako całość muzyka wypada tak sobie, momentami jest dość patetyczna, ale ładnie wpasowuje się w obraz.
4. Gra aktorska/Bohaterowie.
Na wstępie podkreślę, że nie lubię postaci, które są życiowymi ciamajdami i nieudacznikami. Niestety w Tada, Kimi wo Aishiteru dwójka głównych bohaterów wpasowuje się w te cechy. Co prawda, urzekła mnie Miyazaki Aoi (Virgin Snow) swoją niewinnością i dziewczęcym urokiem, jednakże nie widzę jej w innych rolach. Już chyba na stałe przylepię jej łatkę urokliwiej, miłej dziewczynki z sąsiedztwa. Odnośnie głównego aktora – Tamaki Hiroshi, był to pierwszy film z jego udziałem, który widziałam. Wrażenia dość przeciętne, jednak wynika to przede wszystkim ze scenariusza i całokształtu jego dość dziwacznej i fajtłapowatej postaci. Z postaci drugoplanowych zapamiętałam Kuroki Meisa (Crows Zero), nie żeby zagrała jakoś rewelacyjnie, ale po prostu jest naprawdę ładna 😛
5. Wykonanie techniczne.
Bez zarzutu, momentami przepiękne ujęcia w plenerze, chodzi mi tu przede wszystkim o scenerie leśne.
6. Ogólna ocena.
Główną wadą filmu jest powtarzanie schematów. Wiele szczegółów fabuły np. choroba głównej bohaterki, fotografia, narodziny pierwszej prawdziwej miłości, zakończenie; od razu przypomniały mi koreański melodramat …ing. Do tego dziwaczne zachowania głównych bohaterów, a co za tym idzie ich izolacja od rówieśników (np. po co podkreślono ten problem dziwnego zapachu Makoto?). Jako zaletę wymieniłabym dobrą grę głównej pary aktorskiej (mimo nielubianej przeze mnie konstrukcji postaci), ładne zdjęcia w plenerze i przede wszystkim mało dramatyzmu. W melodramatach łatwo o przesadę, sceny pełne bólu, rozpaczy i wewnętrznych katuszy, tutaj przynajmniej powstrzymywano się. Oczywiście nie obeszło się bez kilku patetycznych dialogów i ckliwych scen. Zakończenie odrobinę mnie zaskoczyło. Miałam nadzieję na dobry melodramat z ciekawą fabułą i z oryginalnymi postaciami – akurat Tada, Kimi wo Aishiteru nie spełnił moich wymagań. Mimo to fani gatunku powinni być usatysfakcjonowani.
Ocena: 5+/10
Trailer